Quantcast
Channel: Wpisy na blogu
Viewing all articles
Browse latest Browse all 29

Wielka Ucieczka - następny fragment

$
0
0
Spojrzała na zegar stojący na półce szafki, wskazywał godzinę szesnastą. Powiedziała sobie, że będzie układać przez dwie następne godziny do osiemnastej a potem zje kolacje i pójdzie spać.

***

Niedziela.
  Następnego dnia dziewczyna obudziła się o ósmej. Można by powiedzieć, że dość wcześnie jak na niedzielę, lecz ona chodziła szybko spać więc to wszystko tłumaczyło. Wstała i poszła do łazienki aby wyszykować się na przyjście wujków. Kiedy wyszła otaczała ją delikatna mgła po kąpieli. Nie wyglądała już jak potworna dziewczyna z szopą na głowie w różowej piżamie. Teraz miała na sobie czarne rajstopy, brudne – kiedyś białe – buty na niskim obcasie i zieloną, za małą już na jej mamę sukienkę, śmierdzącą papierosami. Niesforne loki upięła z tyłu głowy, pozwalając dwóm pasemkom swobodnie opadać na jej twarz. Wiedziała, że robi to tylko na pokaz, aby wujkowie myśleli, że są poukładanym, szczęśliwym małżeństwem z zadbaną córką. Na wilgotnej jeszcze szyi miała zawieszony srebrny wisiorek z podobizną Matki Boskiej. Oczywiście skrzętnie ukrywała go przed swoją matką, ponieważ ta zabrałaby go jej w okamgnieniu za argument biorąc sobie fakt iż jest tak ładna, że nie potrzebne jej żadne wisiorki i zawłaszczyłaby go sobie. Trzymając różową, dwuczęściową piżamę na lewym przedramieniu i czerwonym ręczniku na ramieniu poszła do swojego pokoju. Na drzwiach rozwiesiła ręcznik aby wysechł a  piżamę wraz z pościelą wpakowała do wnętrza łóżka ówcześnie, składając. Następnie zwróciła się w stronę kuchni aby przyszykować sobie  śniadanie. Wyjęła miskę z szafki i mleko z lodówki i postawiła na blacie. W tym czasie usłyszała ciche wołanie matki z salonu:
Marcela! Marcela zrób nam coś do jedzenia i wstaw na herbatę! - głos ten był ochrypły i nieprzyjemny.
Dobrze, a co chcecie zjeść?! - Zawołała.
Nie wiem... Zrób cokolwiek!
Dziewczyna nalała wody do czajnika i postawiła na gaz. Wyjęła wszystko co było jej potrzebne z lodówki i postawiła na kuchence patelnię. Wlała trochę oleju i podkręciła gaz. Potem wkroiła cztery surowe parówki na plasterki. Następnie pokroiła szczypior i kawałek cebuli. Podsmażyła lekko kiełbaski i wrzuciła pięć jajek. Posoliła i popieprzyła a na koniec wpakowała posiekaną zieleninę i zaczęła mieszać. Wiedziała, że tyle w zupełności wystarczy dla ich dwojga. W tym czasie wyjęła szybko dwa  przezroczyste kubki i wrzuciła do jednego woreczek z herbatą.  Wyłożyła dwa talerze i nałożyła większość jajecznicy na jeden talerz a resztki na drugi. Z reguły ojciec jadł więcej od matki więc to była jego, porządna porcja. Nalała gorącej wody do jednego kubka a potem do drugiego i przełożyła woreczek. Tymczasem chwyciła za opakowanie od płatków kukurydzianych i nasypała sobie całą miskę. Zaniosła rodzicom  śniadanie i wróciła do swojego. Zjadła w samotności, nie dołączyła do rodziców.    
Miała jeszcze półgodziny do przyjścia wujków. Po osiemnastu latach  zdążyła zauważyć, że przyjeżdżają o tej same porze, zawsze. Kiedy zjadła zmyła po sobie od razu naczynia. Jednak nie dotykała wczorajszych talerzy po obiedzie. Obrzydzała ją wielka niewiadoma co do tego jak został przyrządzony. Po chwili zaczęła słyszeć krzątanie się jej rodziców po pokoju. Odgłos odsłanianych rolet, otrzepywanej pościeli, zbieranych śmieci i ruch. Chyba w końcu zorientowali się, która godzina. Matka nagle wkroczyła do pomieszczenia z górą naczyń. Wrzuciła je do umywalki, polała płynem i puściła ciepłą wodę po czym zaczęła natarczywie szorować. Ojciec tymczasem skrył się w łazience. Matka spojrzała na siedzącą bezczynnie dziewczynę i powiedziała:
A ty co, nic nie robisz? Przecież zaraz wujkowie przyjeżdżają. Idź posprzątać w swoim pokoju.
Już to zrobiłam – odpowiedziała znudzonym głosem.
Słucham? Niby kiedy? Nie kłam i idź to zrobić – zmierzyła ją wzrokiem.
Dziewczyna wstała i poszła do siebie. Rozejrzała się po pokoju i zaczęła myśleć, co mogłaby jeszcze zrobić. Sięgnęła do szuflady i wyjęła z niej zeszycik. Był ona niezbyt gruby, naderwany z jednej strony w różnych kolorach tęczy z żółtą, małą, uśmiechniętą buźką w prawym górnym rogu. Otworzyła go, przewróciła pięć kartek i zapisała czytelnie, starannym, ładnym pismem zaczynając od następnej linijki zdanie:
„Chcę aby nikt nie mówił mi, że kłamię kiedy tego nie robię.”


I odtąd już nocy nie będzie. A nie potrzeba im światła lampy i światła słońca, bo Pan Bóg będzie świecił nad nimi.
Apokalipsa wg św. Jana 22,5

Viewing all articles
Browse latest Browse all 29

Latest Images